czwartek, 26 maja 2011

SPEŁNIENIE MARZEŃ WIKTORA

Drodzy przyjaciele Wiktor Dańczyk / lat 36 / mieszka w Kazachstamie. Od 16 lat jest niepełnosprawnym człowiekiem. Zapewne jesteście ciekawi jak do tego doszło?  Pewnego pięknego, gorącego dnia Wiktor poszedł wraz z kolegami nad rzeczkę. Młody 20 letni chłopak zanurkował i … uderzył głową w dno. Uszkodzenie kręgu szyjnego przyniosło paraliż ciała. Jedna chwila i z młodego, sprawnego człowieka kochającego życie, sport, snującego plany na przyszłość stał się inwalidą. Sam Wiktor jak i jego najbliżsi przeżyli szok. Rozpoczął się długi okres pobytu w szpitalu i ta straszna świadomość, że od tej chwili będzie ciągle zależny od innych. Operacja słynnego rosyjsiegp profesora  przywróciła mu częściowo czucie do połowy ciała ale dłonie pozostały niesprawne. Rozpoczął się czas rehabilitacji. Wiktor szeroko otwartymi oczami patrzył na niepełnosprawnych ludzi, którzy przebywali w szpitalu. Wśród nich byli tacy, którzy zmagali się ze swoją niepełnosprawnością ale znacznie więcej było tych którzy, padali duchem, topili swoje nieszczęście w kieliszku wódki, zaniechali jakichkolwiek wysiłków w kierunku poprawy swojego i tak ciężkiego losu. Wiktor patrzył na to dużymi oczami, widział wypadających z wózków pijanych ludzi, itd. I coraz częściej  powtarzał sobie nigdy, nigdy do tego nie dopuszczę. Będę robił wszystko, co w mojej mocy, żeby moje ciało nie umierało, mięśnie nie sztywniały. Będę ćwiczył każdego dnia ile tylko starczy mi sił i tak jest po dziś dzień. Wiktor poświęca po kilka godzin dziennie na ćwiczenia, żeby nieustannie stymulować mięśnie, krążenie, żeby pionizować swoje ciało i wszystko to przy pomocy samodzielnie wymyślonych urządzeń do rehabilitacji.  
 
Moja znajomość z Wiktorem trwa już  trzy lata. Kiedy pierwszy raz weszłam do jego pokoju siedział przed oknem, ćwicząc na samodzielnie wymyślonym urządzeniu Opowiedział mi wówczas historię swojego wypadku, podzielił się radościami i smutkami swojego życia i oczywiście nie zabrakło tematu marzeń. Marzył o elektrycznym wózku inwalidzkim, żeby samodzielnie poruszać się po najbliższej okolicy. Dotychczas posługiwał się zwykłym wózkiem, na który sadzały go dwie osoby, bo oczywiście sam nie może podnieść się z łóżka.  Przemieszczając się z miejsca na miejsce, Wiktor nieustannie potrzebował osoby towarzyszącej a tu serce i to sparaliżowane ciało siłą woli rwie się w nieznane. Wieczorami siedział przed komputerem, szukając informacji o wymarzonym wózku. Jego pragnienie wzrastało z dnia na dzień. To, na co mógł liczyć ze strony opieki zdrowotnej w Kazachstanie, to zwykły wózek inwalidzki raz na kilka lat i nic więcej. Kiedy prosił u miejscowych władz o pomoc w zakupie prostego sprzętu rehabilitacyjnego, to wszystko kończyło się zazwyczaj na obietnicach. Wyjątek był tylko jeden, kiedy otrzymał używany komputer. To było wszystko, co władze mogły albo raczej chciały mu ofiarować. Wiktor był wdzięczny i za ten gest , bo komputer stał się dla niego oknem na świat. Wózek inwalidzi był częstym tematem rozmów przy naszych spotkanich, opowiadań. Rozpoczęły się poszukiwania, rozmowy, opowiadania o historii Wiktora  pośród różnych ludzi w Kazachstanie i w Polsce i ku naszemu wielkiemu zaskoczeniu znalazły się osoby, które przejęły się sytuacją Wiktora. Znaleźli się sponsorzy, którzy ofiarowali fundusze na zakup elektrycznego wózka inwalidzkiego i oto w grudniu 2010 r spełniły się marzenia Wiktora. Serce Wiktora i jego mamy rozpiera ogromna radość i głęboka wdzięczność dla tych, którym los Wiktora nie był obojętny. Dziś Wiktor samodzielnie porusza się po domu i prawie każdego dnia spędza po kilka godzin w terenie. Samodzielne poruszanie się po Szortandach, gdzie obecnie mieszka jest dla niego źródłem ogromnej radości. Wycieczki  są okazją do  spotkań, nawiązywania nowych zznajomości. Od tej chwili Wiktor jakby na nowo narodził się, jego życie nabrało innego wymiaru. Można śmiało powiedzieć, ze Wiktorowi wyrosły skrzydła. Zadowolenie i uśmiech nie znika z jego twarzy. Wózek stał się nowym wyzwaniem dla Wiktora. Jeszcze więcej czasu poświęca na  ćwiczenia, żeby ciało było w formie. Planuje spotkania z miejscowymi władzami, żeby sygnalizować im o potrzebach niepełnosprawnych w naszej miejscowości, m.in. wyrównanie dróg dla lepszego poruszania się osobom niepełnosprawnym na wózkach itd. I dalej snuje marzenia o pracy zawodowej, o podnośniku, który pomoże mamie przetransportować go z łóżka na wózek. Z chwilą otrzymania nowego wózka inwalidzkiego życie Wiktora nabrało więcej barw i sensu.

Drodzy przyjaciele z całego serca dziękuję w imieniu Wiktora i swoim własnym za ten ogromny dar serca w postaci wózka inwalidzkiego. Niech dobry Bóg błogosławi i hojnie wynagradza wszystkim, którym nie jest obcy los osób niepełnosprawnych w Kazachstanie. Wiktor pozostanie dozgonnym dłużnikiem dla tych, którzy stali się dla niego przyczyną radości, którzy nadali sens jego życiu.
S. Ilona SM

sobota, 18 grudnia 2010

"ТВАРИТЬ ДОБРО СЕГОДНИЯ"

Czynić dobro dzisiaj
ZAPROSZENIE DO OPIEKI NAD NIEPEŁNOSPRAWNYMI

Wspólnota Sióstr Miłosierdzia w Szortandach  / Kazachstan / służy Ubogim już od 2000 roku. Każdego dnia  staramy się nasłuchiwać wołania Ubogich, modlić się o światło w rozeznawaniu potrzeb i spieszyć z pomocą każdemu potrzebującemu człowiekowi.
Kazachstan jest krajem wielonacionalnym i co za tym idzie wielowyznaniowym. Największym procent stanowią muzułmanie, potem prawosławni i najmniejszy katolicy. Początkowo nasi podopieczni kwalifikowali się w zdecydowanej większości spośród katolików i prawosławnych, choć nie tylko. Rodziny kazachskie starały się we własnym zakresie rozwiązywać swoje problemy bytowe, zdrowotne itd. Siostry ze swej strony starały się być uważne na potrzeby naszych braci Kazachów z uwzględnieniem szacunku do ich wyznania i decyzji, co do przyjęcia pomocy ze strony katolickiego kościoła. To poszanowanie naszych braci Kazachów i świadectwo posługi każdemu potrzebującemu człowiekowi bez wyjątku sprawiło, że na dzień dzisiejszy władze naszego rejonu zwróciły się do Kościoła katolickiego w osobie naszego O. Stanisława Chorągwickiego z zaproszeniem do opieki nad ludźmi niepełnosprawnym w naszym rejonie, tzn. Szortandy i w promieniu 50  km od naszej miejscowości. Takie samo zaproszenie skierowano do kościoła prawosławnego i  muzułmańskiego immama w Szortandach, jak również do wielu ludzi dobrej woli. Określono też oczekiwania, co do rodzaju pomocy niepełnosprawnym - duchowe i moralne wsparcie dla niepełnosprawnych i ich rodzin.  Utworzono też w naszym rejonie Towarzystwo pomocy niepełnosprawnym - motto "ТВАРИТЬ ДОБРО СЕГОДНИЯ" - Czynić dobro dzisiaj. Wołania Ubogich docierają z różnych stron i trzeba wyczulonej uwagi, aby ten głos usłyszeć i odpowiedzieć na to wyzwanie. Rozważyliśmy to wezwanie na modlitwie i zdecydowaliśmy się odpowiedzieć na to zaproszenie.
To wezwanie jest dla nas przywilejem i zarazem oznaką zaufania miejscowych władz, co do naszej działalności, jak również szansą, by w ten sposób jeszcze bardziej zbliżyć się do naszych braci Ubogich.
To swoistego rodzaju otwarcie drzwi ku potrzebującym, których w naszym rejonie jest bardzo dużo. Z uzyskanych informacji statystycznych wynika, że w rejonie jest około 135 osób niepełnosprawnych / inwalidów, w tym 63 objętych jest opieką. Do grupy tej kwalifikują się niepełnosprawni intelektualnie, ruchowo, z inwalidztwem wrodzonym i nabytym. Poza tym spisem są jeszcze ludzie, których inwalidztwo ma swoją przyczynę w alkoholizmie.
Dla opieki nad niepełnosprawnymi zatrudnieni są pracownicy socjalni, ale ich liczba jest zbyt mała, żeby objąć taką liczbę potrzebujących, tym bardziej, że teren jest bardzo rozległy a warunki klimatyczne utrudniają dotarcie do niepełnosprawnych. Większość niepełnosprawnych pozostaje w domach rodzinnych, popadając często w stany apatii z powodu takiej a nie innej sytuacji  życiowej. Alternatyw pomocy niepełnosprawnym jest zbyt mało lub nie ma ich w ogóle. Trzeba nam jednak wielkiej dyplomacji w niesieniu pomocy niepełnosprawnym, by nie urazić i nie oceniać obecnych form pomocy tym ludziom, zorganizowanych przez miejscowe władze, chociażby z naszego punktu widzenia wydawały się niewystarczające i niedopracowane. Na dzień dzisiejszy zostaliśmy zaproszeni  do wsparcia duchowego i moralnego osób niepełnosprawnych i ich rodzin i w tej dziedzinie będziemy starali się pomagać.
To nowe wyzwanie niesie ze sobą konieczność nauki języka kazachskiego, by w ten sposób jeszcze lepiej komunikować się z rodzinami kazachskimi i mongolskim do których jesteśmy posłane.
W miejscowym Domu Kultury znajduje się Centrum nauki języka państwowego, gdzie przyjęto nas serdecznie. To kolejna możliwość apostolstwa i jednocześnie uznanie dla miejscowego języka.
Nasze zadanie na najbliższe miesiące, to odwiedziny rodzin w rejonie, zebrani wywiadu środowiskowego, określenie potrzeb niepełnosprawnych i ich rodzin, pomoc w przyjęciu, zaakceptowaniu swej niepełnosprawności a przede wszystkim odkrycie tego dobra, talentów, które znajdują się w człowieku i rozwinięcie ich. Mówią, że nie ma  sytuacji bez wyjścia, bo jeśli nawet wszystkie drzwi wokół są zamknięte, to Pan Bóg zawsze otwiera okno, by w ten sposób wpadła przez nie iskierka nadziei i tej nadziei będziemy szukać w sercach i życiu ludzi do których nas Pan posyła.
Jan Paweł II powiedział, że  "nie ma większego ubóstwa jak zabić w człowieku nadzieję" ale nie ma też większego szczęścia jak wrócić człowiekowi nadzieję. To jest nasze zadanie na najbliższy czas.
                            Siostry z Szortand
s. Ilona, s. Aniela, s. Krystyna

niedziela, 21 listopada 2010

Pomóż zbudować Plac zabaw w Kazachstanie

Zgromadzenie Sióstr Miłosierdzia
św. Wincentego a Paulo
Prowincja Chełmińsko-Poznańska
86-200 Chełmno, ul. Dominikańska 40
tel. (56) 691 22 00, fax. (56) 691 12 60

Szortandy (Kazachstan), 2010-10-02                        
                                                                       
PROŚBA O POMOC


         Zgromadzenie Sióstr Miłosierdzia Św. Wincentego a Paulo pracujące na terenie parafii Rzymsko-Katolickiej pw. Niepokalanego Poczęcia NMP w Szortandach zwraca się z gorącą prośbą o pomoc w urządzeniu placu zabaw dla dzieci.
        W naszym domu kilka razy w tygodniu zbierają się dzieci z biednych rodzin- ok.20 Oferujemy im posiłek, pomoc w odrabianiu lekcji. Udzielamy wsparcia w produktach żywnościowych i odzieży dzieciom i rodzinom z których pochodzą. Uzupełniamy przybory szkolne, organizujemy czas wolny, katechizujemy. W okresie zimowym zajęcia odbywają się w domu, ale latem brakuje nam miejsca, gdzie dzieci mogłyby aktywnie i bezpiecznie spędzić wolny czas.
        W zajęciach świetlicowych uczestniczą dzieci rosyjskie a także dzieci z rodzin kazachskich. Wspólna zabawa jest dobrą okazją dla integracji dzieci pochodzenia rosyjskiego i kazachskiego.
        Powszechnie wiadomo, że zajęcia ruchowe, sportowe są niezbędnym elementem prawidłowego rozwoju dziecka. Ruch pomaga w pozytywnym rozładowaniu nadmiaru energii i sprzyja integracji grupy, dlatego też dzięki życzliwości naszego Ks. Proboszcza i wspólnie z Siostrami postanowiłyśmy zorganizować plac zabaw dla dzieci na terenie ogrodu parafialnego.
        Plac zabaw będzie jednym z elementów naszej posługi apostolskiej, pomoże nam zorganizować pożyteczne i bezpieczne zajęcia dla dzieci. Dla większości biednych dzieci będzie on atrakcyjnym miejscem wypoczynku. Trudna sytuacja materialna wielu rodzin, brak pracy lub też brak wynagrodzenia za pracę sprawiają, że rodzice nie mogą zaspokoić potrzeb swoich dzieci, dlatego też my ze swej strony staramy się wypełnić tę lukę.
   Koszty urządzenia placu zabaw w Kazachstanie zawierają się w sumie 6000€.
        Mamy świadomość, że wymieniona suma jest dość pokaźna, ale wspólnymi siłami możemy więcej zdziałać. W obecnej chwili nie posiadamy funduszy na urządzenie placu zabaw, dlatego też w imieniu naszych dzieci apelujemy do Waszych serc i zwracamy się do Was z prośbą o pomoc finansową. Liczy się każdy grosik, każdy dar serca.  Będziemy bardzo wdzięczni za okazaną nam pomoc.
S. Ilona Kaczmarek SM
Kontakt :    
KAZACHSTAN                                        
S. Ilona Kaczmarek
kom. +77 015 322 611
e-mail: sr.ilona@poczta.onet.pl                
skype: ilona.kaczmarek80   
POLSKA
Beata Hołub
e-mail: beata.holub@gmail.com                  

Konto:
Zgromadzenie Sióstr Miłosierdzia Św. Wincentego a Paulo
PKO BP SA Oddział Chełmno
97 1020 5040 0000 6702 0023 3106
dopisek S. Ilona – Plac Zabaw

fot. Beata Hołub
Więcej przeczytasz w zakładce Plac Zabaw>>>
 

sobota, 20 listopada 2010

Misja Sióstr Miłosierdzia w Kazachstanie

Na prośbę ówczesnego Administratora Apostolskiego Astany, ks. Tomasza Pety (obecnie arcybiskupa, przyp. red.), w Jubileuszowym Roku 2000, pierwsze trzy Siostry Miłosierdzia z Prowincji Chełmińsko-Poznańskiej stanęły na tzw. "Nieludzkiej Ziemi" w Kazachstanie, by służyć Ubogim w Szortandach. W uroczystość Niepokalanego Poczęcia Najświętszej Maryi Panny, 8 grudnia 2000 roku, erygowano dom pod Jej wezwaniem. Trzy lata później dołączyły jeszcze dwie Siostry, które zamieszkały w Nowokubance, wiosce oddalonej o 24 km od Szortand i będącej filią tejże parafii. Już po dwóch latach Siostra Wizytatorka posyła kolejną Siostrę. W uroczystość świętego Wincentego, 27 września 2005 roku, erygowano dom w Nowokubance, któremu patronuje święty Wincenty a Paulo. Siostry podejmują służbę ofiarnie i z wielkim oddaniem. Ubodzy poznają Jezusa, są przygotowywani do Sakramentów Świętych. Wielkim dobrodziejstwem jest posługa wśród chorych, starszych w ich domach oraz przygotowywanie ich na spotkanie z Panem i wsparcie ich bliskich. Posługą objęte są również dzieci, które spotykają się w świetlicy na katechezie i zabawie. Otrzymują także ciepłe, pożywne posiłki. Potrzeb jest coraz więcej. W 2006 roku Ks. Abp Tomasz Peta ponownie prosi o Siostry. Mimo braku Sióstr do posługi w Polsce, Siostra Wizytatorka z odwagą posyła kolejne dwie Siostry, by erygować trzecią wspólnotę w stolicy Kazachstanu, Astanie. I tak 21 października 2007 roku powstaje dom w Astanie, któremu patronuje święta Ludwika de Marillac. Siostry zamieszkały na peryferiach Astany, przy parafii pod wezwaniem "Matki Wszystkich Narodów", która była zarejestrowana w 1979 r. jako jedyna parafia w całym okolicznym rejonie. Z okolicznych wiosek przyjeżdżali ludzie, by korzystać z posługi kapłana. Astana usytuowana jest na bezludnych półpustynnych stepach. Panują tu trudne warunki klimatyczne, temperatura zimą może spadać nawet do - 40°C. Położona jest w północnej części kraju, na Pogórzu Kazachskim, na północny zachód od Karagandy, nad rzeką Iszym. Dawniej Akmolińsk (do 1961 roku), Celinograd (do 1992 roku) , Akmoła (do 1998 roku). Obecnie miasto szybko się rozwija. Gwałtownie rośnie liczba mieszkańców, którzy przybywają z całego kraju, także z dawnej stolicy, Ałma-Aty.

Po wybudowaniu w centrum stolicy kościoła katedralnego pod wezwaniem Matki Bożej Nieustającej Pomocy, parafia została przeniesiona tam, a tutejsza parafia przez trzy lata była "nieczynna". Potem cztery lata pracowały tutaj Siostry Rodziny Maryi. Nie było jednak kapłana na stałe. Zaś od listopada 2007 służą w tej parafii Siostry Miłosierdzia i od kwietnia 2008 Ojcowie Franciszkanie Konwentualni. Misja znajduje się w bardzo biednej dzielnicy, można powiedzieć: współczesnych slumsach Kazachstanu, "wysypiskach śmieci", gdzie różnorodność narodowości miesza się z wielowyznaniowością, na przykład Romowie, Ingusze, Kazachowie, Tatarzy, niewiele Rosjan, Niemców i Polaków oraz innych (w sumie w Kazachstanie jest około 130 narodowości). Ludzie żyją tu w bardzo złych warunkach egzystencjalnych, w biedzie moralnej i materialnej. Od kiedy Astana stała się stolicą Kazachstanu (w latach 90-tych), przyciąga ludzi z odległych regionów biedy w poszukiwaniu pracy i lepszego życia. Wykorzystywani przez pracodawców tracą nadzieję i popadają w nędzę moralną, materialną i duchową. Na peryferiach stolicy powstają osiedla biedy, gdzie domy budowane są z samanu (glina + słoma) i pokrywane papą, a także nierzadko z podkładów pod tory kolejowe. W domu zazwyczaj są dwa pomieszczenia bez kanalizacji, z prądem o bardzo niskim napięciu, nie zawsze wystarczalnym do oświetlenia (na przykład 127 V). Szerzy się nagminnie alkoholizm, narkomania i rozwiązłość życia.Cierpią na tym przede wszystkim dzieci i osoby starsze pozostawione samym sobie. Ludzie ci pozbawieni nadziei są bardzo zamknięci w sobie, nieufni wobec obcych, niesłowni. Żyją z dnia na dzień, na terenach błotnistych, bez dróg i nadziei na lepsze jutro.

Naszą posługą nadziei i radości objęłyśmy na początku grupę zaniedbanych, spragnionych miłości dzieci. Staramy się również dotrzeć do ich rodzin, często patologicznych i do osób starszych, samotnych, chorych. I choć wiele drzwi pozostaje przed nami zamkniętych, docieramy do najtrudniejszych i najbardziej zaniedbanych miejsc poprzez dzieci. Kilka dni temu [przyp. red. maj 2008] 10-letnia Łalita prosiła: "Siostro, może ma Siostra jakąś maść, bo babcia Tamara poparzyła sobie nogę i bardzo cierpi". Dziecko zaprowadziło nas do domu, w którym żyje jej babcia. Maleńki wynajęty pokoik, łóżko, szafka i jedno krzesło i brud… Babcia pijana. Dziś rana na udzie wygląda znacznie lepiej, a i ludzie z tamtejszej okolicy przywykli już do naszej obecności.

1-go maja przeżywałyśmy radość I Komunii świętej dwóch dziewczynek (12 i 13 lat) i dorosłej kobiety. Uroczystość napełniła radością i szczęściem serca nie tylko przyjmujących Najświętsze Ciało Chrystusa, ale i wszystkich w niej uczestniczących, a więc przede wszystkim dzieci. Był tylko jeden mały cierń: mała Tatiana przeżywała swoje szczęście bez najbliższych. Nikt z rodziny, włącznie z rodzicami, nie uczestniczył w jej I Komunii św. W czasie kiedy dziecko przyjmowało do serca Jezusa mama była już pijana. Dziękujemy Bogu, że pozwolił nam odkryć to miejsce ludzkiej biedy, gdzie brak nadziei i radości życia. Wsłuchując się w głosy Ubogich, poszukując najlepszych form służenia, pragniemy stawać się dla Nich prorokami nadziei.

S. Teresa, S. Bernadeta, S. Joanna
Siostry Miłosierdzia
Astana, Kazachstan
maj 2008


Tekst artykułu został zaczerpnięty z Biuletynu "Wiadomości Misyjne" nr 2/2008 wydawanego przez Sekretariat Misyjny Zgromadzenia Księży Misjonarzy.