czwartek, 6 października 2011

Budowa trwa...

Tak prezentują się zakupione części stałe metalowe...


fragment konstrukcji drewnianej...
i główni wykonawcy projektu :-)

wtorek, 20 września 2011

Z budowy placu zabaw w Szortandach... :-)

I ETAP: Wyrywanie chaszczy

II ETAP: Wybieranie ziemi


III ETAP: Wycinka krzaków i wymiana płotu




IV ETAP: Kamaz z piaskiem...

V ETAP: Rozrzucanie piasku



czwartek, 26 maja 2011

SPEŁNIENIE MARZEŃ WIKTORA

Drodzy przyjaciele Wiktor Dańczyk / lat 36 / mieszka w Kazachstamie. Od 16 lat jest niepełnosprawnym człowiekiem. Zapewne jesteście ciekawi jak do tego doszło?  Pewnego pięknego, gorącego dnia Wiktor poszedł wraz z kolegami nad rzeczkę. Młody 20 letni chłopak zanurkował i … uderzył głową w dno. Uszkodzenie kręgu szyjnego przyniosło paraliż ciała. Jedna chwila i z młodego, sprawnego człowieka kochającego życie, sport, snującego plany na przyszłość stał się inwalidą. Sam Wiktor jak i jego najbliżsi przeżyli szok. Rozpoczął się długi okres pobytu w szpitalu i ta straszna świadomość, że od tej chwili będzie ciągle zależny od innych. Operacja słynnego rosyjsiegp profesora  przywróciła mu częściowo czucie do połowy ciała ale dłonie pozostały niesprawne. Rozpoczął się czas rehabilitacji. Wiktor szeroko otwartymi oczami patrzył na niepełnosprawnych ludzi, którzy przebywali w szpitalu. Wśród nich byli tacy, którzy zmagali się ze swoją niepełnosprawnością ale znacznie więcej było tych którzy, padali duchem, topili swoje nieszczęście w kieliszku wódki, zaniechali jakichkolwiek wysiłków w kierunku poprawy swojego i tak ciężkiego losu. Wiktor patrzył na to dużymi oczami, widział wypadających z wózków pijanych ludzi, itd. I coraz częściej  powtarzał sobie nigdy, nigdy do tego nie dopuszczę. Będę robił wszystko, co w mojej mocy, żeby moje ciało nie umierało, mięśnie nie sztywniały. Będę ćwiczył każdego dnia ile tylko starczy mi sił i tak jest po dziś dzień. Wiktor poświęca po kilka godzin dziennie na ćwiczenia, żeby nieustannie stymulować mięśnie, krążenie, żeby pionizować swoje ciało i wszystko to przy pomocy samodzielnie wymyślonych urządzeń do rehabilitacji.  
 
Moja znajomość z Wiktorem trwa już  trzy lata. Kiedy pierwszy raz weszłam do jego pokoju siedział przed oknem, ćwicząc na samodzielnie wymyślonym urządzeniu Opowiedział mi wówczas historię swojego wypadku, podzielił się radościami i smutkami swojego życia i oczywiście nie zabrakło tematu marzeń. Marzył o elektrycznym wózku inwalidzkim, żeby samodzielnie poruszać się po najbliższej okolicy. Dotychczas posługiwał się zwykłym wózkiem, na który sadzały go dwie osoby, bo oczywiście sam nie może podnieść się z łóżka.  Przemieszczając się z miejsca na miejsce, Wiktor nieustannie potrzebował osoby towarzyszącej a tu serce i to sparaliżowane ciało siłą woli rwie się w nieznane. Wieczorami siedział przed komputerem, szukając informacji o wymarzonym wózku. Jego pragnienie wzrastało z dnia na dzień. To, na co mógł liczyć ze strony opieki zdrowotnej w Kazachstanie, to zwykły wózek inwalidzki raz na kilka lat i nic więcej. Kiedy prosił u miejscowych władz o pomoc w zakupie prostego sprzętu rehabilitacyjnego, to wszystko kończyło się zazwyczaj na obietnicach. Wyjątek był tylko jeden, kiedy otrzymał używany komputer. To było wszystko, co władze mogły albo raczej chciały mu ofiarować. Wiktor był wdzięczny i za ten gest , bo komputer stał się dla niego oknem na świat. Wózek inwalidzi był częstym tematem rozmów przy naszych spotkanich, opowiadań. Rozpoczęły się poszukiwania, rozmowy, opowiadania o historii Wiktora  pośród różnych ludzi w Kazachstanie i w Polsce i ku naszemu wielkiemu zaskoczeniu znalazły się osoby, które przejęły się sytuacją Wiktora. Znaleźli się sponsorzy, którzy ofiarowali fundusze na zakup elektrycznego wózka inwalidzkiego i oto w grudniu 2010 r spełniły się marzenia Wiktora. Serce Wiktora i jego mamy rozpiera ogromna radość i głęboka wdzięczność dla tych, którym los Wiktora nie był obojętny. Dziś Wiktor samodzielnie porusza się po domu i prawie każdego dnia spędza po kilka godzin w terenie. Samodzielne poruszanie się po Szortandach, gdzie obecnie mieszka jest dla niego źródłem ogromnej radości. Wycieczki  są okazją do  spotkań, nawiązywania nowych zznajomości. Od tej chwili Wiktor jakby na nowo narodził się, jego życie nabrało innego wymiaru. Można śmiało powiedzieć, ze Wiktorowi wyrosły skrzydła. Zadowolenie i uśmiech nie znika z jego twarzy. Wózek stał się nowym wyzwaniem dla Wiktora. Jeszcze więcej czasu poświęca na  ćwiczenia, żeby ciało było w formie. Planuje spotkania z miejscowymi władzami, żeby sygnalizować im o potrzebach niepełnosprawnych w naszej miejscowości, m.in. wyrównanie dróg dla lepszego poruszania się osobom niepełnosprawnym na wózkach itd. I dalej snuje marzenia o pracy zawodowej, o podnośniku, który pomoże mamie przetransportować go z łóżka na wózek. Z chwilą otrzymania nowego wózka inwalidzkiego życie Wiktora nabrało więcej barw i sensu.

Drodzy przyjaciele z całego serca dziękuję w imieniu Wiktora i swoim własnym za ten ogromny dar serca w postaci wózka inwalidzkiego. Niech dobry Bóg błogosławi i hojnie wynagradza wszystkim, którym nie jest obcy los osób niepełnosprawnych w Kazachstanie. Wiktor pozostanie dozgonnym dłużnikiem dla tych, którzy stali się dla niego przyczyną radości, którzy nadali sens jego życiu.
S. Ilona SM