Moja znajomość z Wiktorem trwa już trzy lata. Kiedy pierwszy raz weszłam do jego pokoju siedział przed oknem, ćwicząc na samodzielnie wymyślonym urządzeniu Opowiedział mi wówczas historię swojego wypadku, podzielił się radościami i smutkami swojego życia i oczywiście nie zabrakło tematu marzeń. Marzył o elektrycznym wózku inwalidzkim, żeby samodzielnie poruszać się po najbliższej okolicy. Dotychczas posługiwał się zwykłym wózkiem, na który sadzały go dwie osoby, bo oczywiście sam nie może podnieść się z łóżka. Przemieszczając się z miejsca na miejsce, Wiktor nieustannie potrzebował osoby towarzyszącej a tu serce i to sparaliżowane ciało siłą woli rwie się w nieznane. Wieczorami siedział przed komputerem, szukając informacji o wymarzonym wózku. Jego pragnienie wzrastało z dnia na dzień. To, na co mógł liczyć ze strony opieki zdrowotnej w Kazachstanie, to zwykły wózek inwalidzki raz na kilka lat i nic więcej. Kiedy prosił u miejscowych władz o pomoc w zakupie prostego sprzętu rehabilitacyjnego, to wszystko kończyło się zazwyczaj na obietnicach. Wyjątek był tylko jeden, kiedy otrzymał używany komputer. To było wszystko, co władze mogły albo raczej chciały mu ofiarować. Wiktor był wdzięczny i za ten gest , bo komputer stał się dla niego oknem na świat. Wózek inwalidzi był częstym tematem rozmów przy naszych spotkanich, opowiadań. Rozpoczęły się poszukiwania, rozmowy, opowiadania o historii Wiktora pośród różnych ludzi w Kazachstanie i w Polsce i ku naszemu wielkiemu zaskoczeniu znalazły się osoby, które przejęły się sytuacją Wiktora. Znaleźli się sponsorzy, którzy ofiarowali fundusze na zakup elektrycznego wózka inwalidzkiego i oto w grudniu 2010 r spełniły się marzenia Wiktora. Serce Wiktora i jego mamy rozpiera ogromna radość i głęboka wdzięczność dla tych, którym los Wiktora nie był obojętny. Dziś Wiktor samodzielnie porusza się po domu i prawie każdego dnia spędza po kilka godzin w terenie. Samodzielne poruszanie się po Szortandach, gdzie obecnie mieszka jest dla niego źródłem ogromnej radości. Wycieczki są okazją do spotkań, nawiązywania nowych zznajomości. Od tej chwili Wiktor jakby na nowo narodził się, jego życie nabrało innego wymiaru. Można śmiało powiedzieć, ze Wiktorowi wyrosły skrzydła. Zadowolenie i uśmiech nie znika z jego twarzy. Wózek stał się nowym wyzwaniem dla Wiktora. Jeszcze więcej czasu poświęca na ćwiczenia, żeby ciało było w formie. Planuje spotkania z miejscowymi władzami, żeby sygnalizować im o potrzebach niepełnosprawnych w naszej miejscowości, m.in. wyrównanie dróg dla lepszego poruszania się osobom niepełnosprawnym na wózkach itd. I dalej snuje marzenia o pracy zawodowej, o podnośniku, który pomoże mamie przetransportować go z łóżka na wózek. Z chwilą otrzymania nowego wózka inwalidzkiego życie Wiktora nabrało więcej barw i sensu.
Drodzy przyjaciele z całego serca dziękuję w imieniu Wiktora i swoim własnym za ten ogromny dar serca w postaci wózka inwalidzkiego. Niech dobry Bóg błogosławi i hojnie wynagradza wszystkim, którym nie jest obcy los osób niepełnosprawnych w Kazachstanie. Wiktor pozostanie dozgonnym dłużnikiem dla tych, którzy stali się dla niego przyczyną radości, którzy nadali sens jego życiu.
S. Ilona SM
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz